Translate

sobota, 27 kwietnia 2013

VI-Pierwsza miłość Matta

Obudziłam się w łóżku, byłam po czubek nosa przykryta ciepłą, pachnącą pościelą. Rozejrzałam się po pokoju, spokojnie można by powiedzieć, że mieszka tu królowa. W tym przypadku nie było to przesadą, czerwone lśniące zasłony, tkane dywany, eleganckie białe meble i to łóżko z wielkim baldachimem. Naprawdę, obok mnie mogła położyć się Elżbieta II. Zobaczyłam, że mam na sobie czarny, atłasowy szlafrok. Był założony na moja sukienkę, ale prezentował się sto razy lepiej niż ona. Nagle do pokoju wszedł Jim i wtedy wszystko sobie przypomniałam. Usiadł na krańcu łóżka, lekko mnie popchnął abym się położyła i pocałował mnie w czoło.
-co to miało być?!- krzyknęłam
-spokojnie, nie możesz się denerwować. Lekarze mówią, że musisz leż..
-mam w dupie lekarzy! Co ty sobie wyobrażasz? Kim ja jestem, kukiełką, lalką do zabawy, że można mnie okłamywać i manipulować mną?!- byłam rozhisteryzowana, chciałam wstać i dać mu w twarz
- błagam, usiądź, ja ci wszystko wyjaśnię, chcę tylko..
- nie, mów teraz, ja czekam!
-tak Matt jest moim ojcem wiem nie powinienem był..
-nie, od początku, błagam- uspokoiłam sie trochę. James połozył się obok mnie i objął mnie ramieniem, następnie zaczął swoja opowieść
-  Więc, wszystko zaczęło się w Teignmouth. Kiedy mój ojciec miał 14 lat do miasteczka przeprowadziła się  Ann. Ona miała 15 lat, od razu przypadli sobie do gustu. On grywał na gitarze ona kochała pisać wiersze. Często razem tworzyli piosenki. Byli nierozłączni. Ojciec założył zespół, to były początki,a jak wiadomo one są najtrudniejsze. Pewnego dnia pojechali razem pod namiot nad jezioro. Przeżyli wspaniałe chwile jak mówiła matka najlepsze w jej życiu, ale trzeba było powrócić do rzeczywistości. Mówiła, że ojciec proponował jej aby uciekli, mogliby podróżować po całym świecie przez całe życie, wiedziała jednak że wtedy zostawiłby zespół i wszystkich przyjaciół. Okazało się jednak, że mama wraca z wyjazdu jak mawiała "nie tylko z cudownymi chwilami"-tu uśmiechnął się do mnie i puścił oczko, ja zrozumiałam aluzję- no tak, byli młodzi, matka miała zaledwie 18 lat ojciec 17. On zaczynał karierę, wyjazdy, koncerty, płyty. Dziecko zaprzepaściłoby jego marzenia. Matka podjęła decyzję, że ucieknie i zostawi miłość swojego życia dla jego dobra. Matt miał wyjeżdżać do innego miasta, szukał mamy przez miesiąc, zrezygnował z wyjazdu i nie chciał dalej grać. Potem dostał list: "przykro mi, nie jesteśmy stworzeni dla siebie, kocham innego ~ Ann". Ojciec kompletnie się załamał. Chciał o niej zapomnieć, ale nie umiał. Po kolejnych ośmiu miesiącach ja przyszedłem na świat. Wychowywałem się bez taty, matka nigdy nie spotkała lepszego mężczyzny, albo może po prostu nie chciała? Przez całe dzieciństwo mówiła mi że mam wspaniałego tatę, tatę superbohatera, który jest potrzebny innym, ale mnie kocha najbardziej. Po siedemnastu latach, w ubiegłym roku mama zmarła. Wada serca, nie do wyleczenia. Wtedy po blisko 18 latach nienawiści do ojca, który mnie zostawił, znalazłem listy, cały wór listów od niego. On dobrze wiedział, że mama jest w ciąży. Wysyłał je pod stary adres a stamtąd wysyłała je do nas babcia. Pisał w nich jak bardzo kocha Ann, jak bardzo chcę zobaczyć mnie i uściskać nas oboje. Że będzie pomagał nam i dawał nam co potrzeba. Wszystkie prezenty były od niego. Pierwszy wózek, pierwszy rower, łózko piętrowe. Rozpieszczał mnie a ja nawet o tym nie wiedziałem. Matka starała się chronić mnie, ja jednak musiałem się z nim spotkać. To on mnie znalazł.  Rok temu po pogrzebie mamy dostałem bilet lotniczy do Włoch. Tam 'poznałem' ojca. Tydzień łowiliśmy ryby, pływaliśmy, leżeliśmy na plaży i oczywiście rozmawialiśmy. Wtedy dowiedziałem się, że gość którego słucham codziennie, na którego koncert mógłbym pójść na koniec świata to mój ojciec. Od roku mieszkam z nim, jego synem i narzeczoną.
To wszystko, przepraszam wiem wcześniej powinienem to powiedzieć, ale  ludzie traktują mnie inaczej. Ty polubiłaś mnie nie wiedząc kim jestem i czyim jestem synem. Wiem to jest tak jakbym chciał cię sprawdzić, ale uwierz mi jakbyś była na moim miejscu z tymi genami i taką twarzą tez byś tak zrobiła.
-...boże, wybacz mi, ja nie powinnam krzyczeć, ale to podobieństwo, wybacz mi moją reakcje
-wiem,kiedy byłem dzieckiem mama zawsze mówiła mi że w środku jestem jak ona, ale wyglądam jak mały tatuś, im stawałem się starszy tym bardziej go przypominałem. Przez pewien czas nosiłem okulary i raczej późno zaczęto mnie porównywać do Matta.
- mieszkasz tutaj z nim i..
- jego narzeczoną Kate i synem, ślicznym małym Bingiem
- mogę ich poznać?
-wiesz dziś nie są sami, trochę osób jest w pokoju, czekają na ciebie
-na mnie?
-no tak, jesteś moją dziewczyną, są bardzo ciekawi jaka jesteś, no dobra chwila rozmowy nie zaszkodzi- po czym wziął mnie na ręce i wyniósł z pięknej sypialni Jak się okazało dom był ogromny. Zanim dotarliśmy do wielkich drzwi od salonu przeszliśmy, a raczej Jim przeszedł, co najmniej dwa kilometry. Czego mogłam się spodziewać po tej rodzinie i kogo miałam jeszcze spotkać?

2 komentarze:

  1. No cóż, pierwsze oficjalne spotkanie rodzinne z pewnością będzie ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz, czekam na następny odcinek ;)

    OdpowiedzUsuń