Translate

środa, 8 maja 2013

IX- "Sunrise sunset"

Noc

Byłam przerażona. Wiedziałam, że ta noc będzie naszą pierwszą wspólną a równocześnie i moją. Za chwilę miałam zdać egzamin z dojrzałości, dlaczego bałam się jak dziecko? Chciałam coś powiedzieć, ale James koniuszkami palców dotknął moich warg. Jego oczy zdawały się mówić "nie martw się ja się wszystkim zajmę". Wiedziałam, że też coś muszę zrobić. Położyłam drżącą dłoń na jego policzek a on ponownie mnie pocałował, napawałam się miękkością i ciepłem jego warg. Przesunęłam dłoń na jego kark, działałam instynktownie, przyciągnęłam go do siebie. Nasz pocałunek stał się gwałtowny, Jim jednym ruchem zerwał ze mnie sukienkę i rzucił ją za siebie, po chwili nic mnie nie okrywało. Przywarliśmy do siebie mocniej, rozchyliłam usta czekając na jego następny krok, spojrzał mi prosto w oczy. Pierwszy raz tak na mnie patrzył.  Przytuliłam się do jego piersi i pocałowałam go w obojczyk następnie szyję. Wyczułam że zaczynają mu drgać mięśnie, jak pod wpływem łagodnego wstrząsu elektrycznego.  Cicho jęknęłam, poczułam ból. Odchyliłam głowę do tyłu, Jim napierał na mnie bardzo delikatnie choć coraz szybciej. Mijały ułamki sekund a ja czułam się lepiej, o wiele lepiej...Słyszałam jego cichy, szybki oddech. Przez mgnienie oka mój wewnętrzny głos ostrzegł mnie, że to co robię jest błędem i niewybaczalną głupotą, że to nie jest właściwy moment. Byłam pewna, że go kocham, ale nie wiedzieć czemu właśnie wtedy przypomniały mi się słowa mamy: "to jest najpiękniejszy prezent jaki możesz ofiarować mężczyźnie, bądź pewna". Na szczęście było już za późno, oboje czuliśmy to samo pragnienie, tę samą namiętność. Teraz nic nie mogło nas powstrzymać. Poddałam się mu, odganiając wszelkie inne myśli, zatracając się w pożądaniu, nad którym nie panowaliśmy. Starałam się być cicho, ale po chwili mimo woli wykrztusiłam jego imię. Wtedy poczułam uderzenie gorąca i momentalnie zmieniałam naszą prawie marmurową pozycję. Teraz ja byłam na górze, czułam że mogę zrobić wszystko. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Jamesa, miał zarumienione policzki. Nie wiem kiedy moje ręce z jego piersi powędrowały ku górze. On chwycił mnie w pasie. Wygięłam się, ustaliśmy i przez moment pozostaliśmy w tej pozycji. Dłuższy oddech Jamesa odbił się echem w mojej głowie, pochyliłam się i zamknęłam mu usta pocałunkiem. W tym momencie nie odrywając warg ułożył mnie obok siebie nachylając się nade mną. Wtedy po raz kolejny spojrzał mi w oczy, świecące niebieskie tęczówki świdrowały moją twarz. Dotknął ustami mojego ucha i wyszeptał ciężko oddychając "kocham cię". Byłam zmęczona, spocona, miejscami obolała, ale to nie było ważne. Leżałam wtulona w mężczyznę, którego kochałam. Jego kościste palce przeczesywały moje włosy. Tak bardzo chciałam dłużej nacieszyć się tą chwilą, jego delikatny dotyk pozwolił mi zasnąć.

Poranek


Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Z przymkniętymi powiekami zaczęłam uderzać ręką miejsce obok mnie na oślep szukając Jamesa. Otworzyłam oczy, byłam sama. Czyżby to był tylko sen? Po chwili ujrzałam na podłodze moją sukienkę i oderwane od niej guziki rozrzucone po całym pokoju. Uśmiechnęłam się do siebie ponownie zamknęłam oczy i starałam się przypomnieć najciekawsze momenty ubiegłej nocy. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Natychmiast rzuciłam się do szafy, byłam kompletnie naga. Znalazłam jakąś spraną koszulkę Nirvany i przerzuciłam przez głowę.

- mogę wejść?- Zapytała Kate
- yym..już chwilkę...Dobra wchodź.- Wreszcie miałam coś na sobie.
Blondynka weszła do pokoju, najpierw uważnie przyjrzała się podłodze następnie skierowała wzrok na mnie i roześmiała się.
- dlaczego się śmiejesz?- Spytałam poirytowana.
- może spójrz w lustro, wtedy zrozumiesz- Dodała z uśmiechem.
Obróciłam się do dużego stojącego lustra i sama dostałam ataku śmiechu. Owszem miałam na sobie koszulkę Nirvany, ale oprócz tego jedną skarpetkę, męskie szorty, roztrzepane włosy i resztki makijażu. 
- wiesz za chwile robię śniadanie, jak chcesz to dołącz do mnie na dole?- Zapytała Kate z nieschodzącym z twarzy uśmiechem
- nie wiem, czekaj muszę tu jakoś..- Nie pozwoliła mi skończyć
- to dobrze, ja czekam w kuchni a ty się tu ogarnij!- Powiedziała już korytarza
Po chwili spędzonej w łazience schodziłam już na parter.
- o, witaj! Szybko się uwinęłaś. Nie będzie ci przeszkadzało jak zje z nami Bing?- Zapytała
- nie to żaden problem, ale gdzie są wszyscy?
- próba- Nie musiała tłumaczyć.
Dała synkowi małą zieloną miseczkę z lepką, pomarańczową zawartością. Sama zasiadła naprzeciwko mnie nakładając nam jajecznicy. Była wyśmienita. Blondynka podniosła gazetę i łzy nabiegły jej do oczu.
- co się stało?- Zapytałam szybko
- znowu, znowu to samo.."nieodpowiedzialna Hudson, kolejny mężczyzna-kolejne dziecko, kiedy zostawi lidera Muse, czy jest w stanie wychować syna?". Już mam tego dosyć! Nie mam już siły dalej się tłumaczyć jeśli i tak następnego dnia usłyszę to samo..- Płakała tak rzewnie, że łzy uderzające o stół zaczęły tworzyć plamę.- dlaczego mi to robią? Staram się jak mogę a oni tylko..- Pociągnęła nosem jak dziecko i schowała twarz w dłoniach
- oni żerują na takich jak ty- Starałam się ją uspokoić.- musisz być silna, każdy wie, że nic z tych bredni nawet nie zahacza o prawdę-Sama miałam łzy w oczach.
Kate podniosła się, spojrzała na mnie wytarła oczy i zmieniła temat.
- chciałam cię przeprosić za wczoraj, wiem że miałaś bardzo nieprzyjemna rozmowę z Mattem, to przeze mnie.  
- nic się nie stało, rozumiem cię.- Starałam się być miła
- wiem, że to nie był dobry początek. To nie jest zależne ode mnie jestem zazdrosna, nawet bardzo. Dominic, Chris i reszta śmieją się ze mnie, a ja po prostu kocham Matta. Każdego dnia kiedy nie jest obok zastanawiam się czy przypadkiem nie podrywa go jakaś asystentka albo fanka. To powoli zamienia się w paranoję, wiem..Najchętniej rzuciłabym to wszystko i przeprowadziła się z nim i małym daleko stąd.
- ale Matt, jego zespół..?
- to jedyne co powstrzymuję mnie od powiedzenia mu tego, bo wiem że jeśli zaproponowałabym to bez sprzeciwu pojechałby ze mną, ale kiedy byłam na jego koncercie, tysiące fanów, ich oczy wlepione tylko  w niego. Nie mogłabym tego zrobić. Muzyka to jego miłość i choć czasem nie potrafię zrozumieć dlaczego wybiera próbę a nie śniadanie z synem to nie miałabym serca mu tego odbierać.
Po wypowiedzeniu ostatniego zdania wstała, zabrała małego i wyszła na taras pozostawiając mnie samą. Ja przez chwile myślałam nad jej słowami, było w nich coś prawdziwego, autentycznego. Te słowa zmieniły diametralnie mój stosunek do Kate Hudson. Ona nie była zadufaną w sobie gwiazdeczką jak sądziłam na początku. Było mi jej żal, patrząc przez oszklone drzwi na nią i małego Binga myślałam też o sobie. Czy rzeczywiście życie w świetle reflektorów jest takie ciężkie? Jeśli nawet tak twarda kobieta jak Kate nie daje rady to co się stanie ze mną i Jamesem?

wtorek, 7 maja 2013

VIII- Tak niezręcznie

Usiadł przy mnie obok łóżeczka Binga. Przez dobrych parę minut patrzyliśmy jedynie na dziecko.
- cudowny chłopiec, jest taki otwarty i ufny. Od razu cię polubił. Chodź stąd, nie budźmy go.- Powiedział, wstał i razem poszliśmy na taras.
Była ciepła, gwieździsta noc. Usiedliśmy na drewnianej ławce i zapatrzyliśmy się w niebo. Po chwili Matt zaczął rozmowę.
.- przepraszam cię za Kate, ona czasami przesadza, ale wiesz, ona cie polubiła, sama mi to powiedziała.
- spokojnie, nic się nie stało, ja ją rozumiem.
- jest wymagająca, ale kocham ją- Kontynuował nie zważając na mnie.- to ona pierwsza dowiedziała się o tobie. Pierwsza porozmawiała z Jamesem.
- nie musisz się tłumaczyć, z czasem wszystko się ułoży.
- tak, ale chciałem żeby to pierwsze wspólne spotkanie było niezapomniane, żebyśmy wszyscy się dobrze czuli. James bardzo się przejął, zależy mu na tobie. Przez te parę miesięcy od kiedy cię poznał nie poruszał innego tematu. Jakakolwiek rozmowa zawsze kończyła się na tobie.
- to..- Nie pozwalał mi dojść do słowa.
- posłuchaj- Spojrzał mi w oczy.- on bardzo cię kocha i wiem że ty odwzajemniasz to uczucie. Choć przez 17 lat byłem dla niego obcą osobą, jestem jego ojcem. Za kilka miesięcy biorę ślub z Kate. Wszystko ma swoje miejsce, swój porządek.
- do czego zmierzasz?- Powoli zaczęłam blednąć, rozmowa przestała być zwykłą pogawędką.
- do niczego, chce tylko abyś wiedziała, że każdy nasz gest, słowo, wszystko ma znaczenie i może zmienić porządek rzeczy.
- chyba nie myślisz, że ja..?
- nie wiem, nie znam cię. Po prostu widzę.. ja widzę jak mi się przyglądasz.
Nerwowo wstałam, momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Poczułam, że zaczynam dostawać rumieńców.
- o czym ty mówisz?!- Krzyknęłam
- ciszej..- Przyłożył palec do ust i wstał.- nie jestem głupi. Nie zaprzeczaj, bo dobrze wiesz o czym mówię. To nie jest komfortowa sytuacja, zdaję sobie z tego sprawę.
- myślisz, że zadurzyłam się w tobie!? Pogięło cię!! Musiałabym być nienormalna! Przyznaję, na twój widok serce zaczyna mi szybciej bić to prawda, ale tak samo działa na mnie Dominic, Chris, Tom, Morgan. To wcale nie znaczy, że zamierzam do was wszystkich zarywać! Sam to wymyśliłeś?!
- ja.. Kate mówiła..
- ona jest o ciebie zazdrosna, nie widzisz tego? To przemiła dziewczyna, ale gdy ktoś pojawia się w pobliżu ciebie ona przestaje myśleć logicznie.
- muszę... muszę iść..- Powiedział i odszedł szybko. Był tak zarumieniony, że kolorem twarzy pokrywał się ze swoja czerwona koszulą.
Ja przysiadłam na ławce i poukładałam sobie nasza rozmowę od początku. Po chwili zaczęłam śmiać się sama do siebie. Nagle zobaczyłam, że okno na pierwszym piętrze otworzyła Kate. Światło zapaliło się i rozpoczęła się bardzo głośna dyskusja. "Co ty mi nagadałaś? Matko, zrobiłem z siebie pośmiewisko.", "Przestań, to było oczywiste", "Chyba w twojej głowie! Wariatka..", "Ale przecież..","Koniec z tym, jutro pogadamy, bo jeszcze nas usłyszy","Przepraszam, ech jutro ją przeproszę.", "Dobra, co było to było, no chodź tu nie płacz głupia..". Po chwili wróciłam do sypialni z uśmiechem na ustach. Jak oni mogli tak pomyśleć? Popatrzyłam na śpiącego już Jamesa. Leżał na brzuchu, przykryty do połowy. Położyłam się obok i przeczesałam palcami jego zmierzwioną czarną czuprynę.Otworzył oczy i przyciągnął mnie do siebie. "Kocham cię"- szepnął mi do ucha i zaczął mnie całować. Po chwili jego zwinne dłonie rozpinały już guziki mojej sukienki. Nie, wtedy zrozumiałam, że nie jest podobny do ojca. On był jedyny w swoim rodzaju, tylko mój.

VII- Pierwsze spotkanie

Przed samymi drzwiami do salonu Jim pozwolił mi stanąć na nagach. Byłam bardzo podekscytowana prawie rozhisteryzowana. James ukląkł, złapał mnie za ręce i powiedział:
- musisz się uspokoić, nie chciałbym abyś mi znowu zemdlała- Uśmiechnął się zamykając swoje błękitne oczy, za każdym razem kiedy to robił miękły mi kolana.- mam nadzieję, że ich polubisz?
- ja ich?!- Prawie krzyknęłam.- ja tu się martwię czy im się spodobam, czy jestem wystarczająco dobra a ty się pytasz czy ja..? Chwila....a jak rzeczywiście mnie nie polubią? O boże, nie mogę, ja... ja tam nie wejdę, wracam do domu.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
- jak zwykle przesadzasz i bardziej martwisz się o innych. Nie ma mowy!-  Chwycił mnie za rękę i pociągnął przez pięknie zdobione białe drzwi.
Kiedy weszłam do środka przez chwilę panowała niezręczna cisza. Stałam na środku i czułam, że wszystkie spojrzenia kierują się na mnie. Chciałam uciec, zamknąć za sobą drzwi i więcej tam nie zaglądać. Popatrzyłam po twarzach moich obserwatorów, były pełne współczucia. Dopiero spoglądając na wiszące na ścianie lustro zrozumiałam dlaczego. Byłam blada i rozdygotana- wyglądałam strasznie. Przed moimi oczyma siedziały gwiazdy światowego formatu a przed nimi stałam ja-nie wyglądało to dobrze. Wszystko trwało sekundy, pierwszy podbiegł do mnie Dominic Howard. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
- cześć! Miło cię wreszcie zobaczyć- Przycisnął mnie do siebie. Przez chwilę nie mogłam złapać tlenu.-co tak stoisz, chodź do nas!
Zaprowadził mnie do reszty. Każdy po kolei podchodził i ściskał mnie z całej siły. Najpierw Chris potem Tom, Morgan, Kate nawet malutki Bing próbował dosięgnąć moich rąk. Na koniec został Matt. Objął mnie ramionami, poczułam chłód jego dłoni na karku. Przeszedł mnie dreszcz. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- fajnie, że wreszcie wróciłaś śpiąca królewno- Uśmiechnął się.- To co opowiesz nam coś o sobie, zżera nas ciekawość?
-...ja, tak..hmm..- Nie mogłam wykrztusić słowa. Zapomniałam jak się mówi, co się ze mną stało? Byłam zapatrzona w Matta jak w obrazek. Na chwilę zamknęłam oczy i obróciłam się do reszty. Zobaczyłam minę Kate.- przepraszam, muszę się do was przyzwyczaić. Więc od czego mam zacząć?- Dodałam z wymuszanym uśmiechem i kurczowo chwyciłam Jamesa za dłoń.
- większość informacji już znamy, Jim jest bardzo wylewny emocjonalnie- Zakpił Dom- brzmi to trochę jak pytanie w biurze matrymonialnym, ale mogłabyś nam się pokrótce przedstawić?
- chwila, może coś do picia, jesteś głodna?- zapytała z uśmiechem blondynka
- nie, dzię...- Nie zdążyłam dokończyć, Kate odpowiedziała za mnie.
- na pewno jesteś głodna, zaraz coś przygotuję.
- ty?! Hahhaa, ty wodę na herbatę przypalasz!- Zaśmiał się Matt a wraz z nim pozostali.
- zamknij się Bells, do kuchni, ze mną, już!- Dało się wyczuć, że blondynka nie mogła powstrzymać nerwów.
Para szybkim krokiem wyszła z salonu, ja zostałam z resztą. Usiadłam pośrodku kanapy z roześmianym Bingiem na kolanach.
- no, no pierwszy dzień, pierwsze spotkanie a pani Hudson już zazdrosna to chyba rekord!- Zaśmiał się Tom.
- daj spokój, przecież ja nic nie zrobiłam, naprawdę jest zła?- Próbowałam się tłumaczyć
- ona jest bardzo specyficzna, że tak powiem, wczoraj na przykład była zazdrosna o Dominica- Dodał Morgan i puścił oczko do Doma.
- taak, pamiętam hahaha! Nie można się nią przejmować.- Powiedział blondyn z szerokim uśmiechem.
Rozmawialiśmy przez długi czas. O muzyce, zespole, o mnie, o Polsce. Rozmawialiśmy do momentu kiedy Bing usnął mi na kolanach. Przez cały ten czas Kate i Matt nie zaszczycili nas swoją obecnością, bo jak określił to w bardzo metaforyczny sposób Chris "przepraszają się". Zrozumiałam to i uśmiechnęłam się zawstydzona. Dla nich rozmowy o życiu erotycznym nie były nowością, było to normalne i w pełni akceptowane. Kiedy gadaliśmy mieliśmy też okazję spróbować angielskich fast-foodów, Dom zamówił pizzę i chińszczyznę. Ekipa zaczęła się powoli wykruszać. Pierwsi poszli Morgan i Chris, potem Tom. Na końcu bardzo serdecznie pożegnałam się z Domem, który, mimo że polubiłam wszystkich, najbardziej przypadł mi do gustu. W salonie zaczęło robić się ciemno, mały Bing skulony niczym kotek pochrapywał cichutko. James objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- i co, po co był ten strach?- Zapytał czule.
- wiem, ale mimo tego nie wszystko się udało. Kate, ona mnie chyba nie za bardzo.. toleruje.
- hmm.. Słyszałaś chłopaków, ona nie toleruje nikogo kto jest choć trochę lubiany przez Matta. Żebyś widziała jej minę jak pierwszy raz przyjechałem tutaj i całe dwa dni przegadałem z tatą. Gdyby mogła rozszarpałaby mnie na strzępy, ale minęło trochę czasu i choć nadal nie jestem jej ulubieńcem to przyzwyczaiła się do faktu, że Matt ma drugiego syna. Ciebie też z czasem zaakceptuje.
Popatrzyłam się na Jima, spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. Pomyślałam jak bardzo podobny jest do ojca. Poczułam ścisk w żołądku, dlaczego Kate jest o mnie zazdrosna, ma powody? Miałam mętlik w głowie, z zamyślenia wyrwał mnie dopiero pocałunek Jamesa. Bez słowa pomógł mi wstać i z dzieciątkiem na rękach poszłam za nim do dziecięcej sypialni. Kolorowy pokoik był bardzo przestronny i jasny. Jim poszedł do łazienki a ja zostałam z małym. Usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi myśląc, że to James obróciłam się z szerokim uśmiechem. To był Matt.