Translate

wtorek, 7 maja 2013

VII- Pierwsze spotkanie

Przed samymi drzwiami do salonu Jim pozwolił mi stanąć na nagach. Byłam bardzo podekscytowana prawie rozhisteryzowana. James ukląkł, złapał mnie za ręce i powiedział:
- musisz się uspokoić, nie chciałbym abyś mi znowu zemdlała- Uśmiechnął się zamykając swoje błękitne oczy, za każdym razem kiedy to robił miękły mi kolana.- mam nadzieję, że ich polubisz?
- ja ich?!- Prawie krzyknęłam.- ja tu się martwię czy im się spodobam, czy jestem wystarczająco dobra a ty się pytasz czy ja..? Chwila....a jak rzeczywiście mnie nie polubią? O boże, nie mogę, ja... ja tam nie wejdę, wracam do domu.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
- jak zwykle przesadzasz i bardziej martwisz się o innych. Nie ma mowy!-  Chwycił mnie za rękę i pociągnął przez pięknie zdobione białe drzwi.
Kiedy weszłam do środka przez chwilę panowała niezręczna cisza. Stałam na środku i czułam, że wszystkie spojrzenia kierują się na mnie. Chciałam uciec, zamknąć za sobą drzwi i więcej tam nie zaglądać. Popatrzyłam po twarzach moich obserwatorów, były pełne współczucia. Dopiero spoglądając na wiszące na ścianie lustro zrozumiałam dlaczego. Byłam blada i rozdygotana- wyglądałam strasznie. Przed moimi oczyma siedziały gwiazdy światowego formatu a przed nimi stałam ja-nie wyglądało to dobrze. Wszystko trwało sekundy, pierwszy podbiegł do mnie Dominic Howard. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
- cześć! Miło cię wreszcie zobaczyć- Przycisnął mnie do siebie. Przez chwilę nie mogłam złapać tlenu.-co tak stoisz, chodź do nas!
Zaprowadził mnie do reszty. Każdy po kolei podchodził i ściskał mnie z całej siły. Najpierw Chris potem Tom, Morgan, Kate nawet malutki Bing próbował dosięgnąć moich rąk. Na koniec został Matt. Objął mnie ramionami, poczułam chłód jego dłoni na karku. Przeszedł mnie dreszcz. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- fajnie, że wreszcie wróciłaś śpiąca królewno- Uśmiechnął się.- To co opowiesz nam coś o sobie, zżera nas ciekawość?
-...ja, tak..hmm..- Nie mogłam wykrztusić słowa. Zapomniałam jak się mówi, co się ze mną stało? Byłam zapatrzona w Matta jak w obrazek. Na chwilę zamknęłam oczy i obróciłam się do reszty. Zobaczyłam minę Kate.- przepraszam, muszę się do was przyzwyczaić. Więc od czego mam zacząć?- Dodałam z wymuszanym uśmiechem i kurczowo chwyciłam Jamesa za dłoń.
- większość informacji już znamy, Jim jest bardzo wylewny emocjonalnie- Zakpił Dom- brzmi to trochę jak pytanie w biurze matrymonialnym, ale mogłabyś nam się pokrótce przedstawić?
- chwila, może coś do picia, jesteś głodna?- zapytała z uśmiechem blondynka
- nie, dzię...- Nie zdążyłam dokończyć, Kate odpowiedziała za mnie.
- na pewno jesteś głodna, zaraz coś przygotuję.
- ty?! Hahhaa, ty wodę na herbatę przypalasz!- Zaśmiał się Matt a wraz z nim pozostali.
- zamknij się Bells, do kuchni, ze mną, już!- Dało się wyczuć, że blondynka nie mogła powstrzymać nerwów.
Para szybkim krokiem wyszła z salonu, ja zostałam z resztą. Usiadłam pośrodku kanapy z roześmianym Bingiem na kolanach.
- no, no pierwszy dzień, pierwsze spotkanie a pani Hudson już zazdrosna to chyba rekord!- Zaśmiał się Tom.
- daj spokój, przecież ja nic nie zrobiłam, naprawdę jest zła?- Próbowałam się tłumaczyć
- ona jest bardzo specyficzna, że tak powiem, wczoraj na przykład była zazdrosna o Dominica- Dodał Morgan i puścił oczko do Doma.
- taak, pamiętam hahaha! Nie można się nią przejmować.- Powiedział blondyn z szerokim uśmiechem.
Rozmawialiśmy przez długi czas. O muzyce, zespole, o mnie, o Polsce. Rozmawialiśmy do momentu kiedy Bing usnął mi na kolanach. Przez cały ten czas Kate i Matt nie zaszczycili nas swoją obecnością, bo jak określił to w bardzo metaforyczny sposób Chris "przepraszają się". Zrozumiałam to i uśmiechnęłam się zawstydzona. Dla nich rozmowy o życiu erotycznym nie były nowością, było to normalne i w pełni akceptowane. Kiedy gadaliśmy mieliśmy też okazję spróbować angielskich fast-foodów, Dom zamówił pizzę i chińszczyznę. Ekipa zaczęła się powoli wykruszać. Pierwsi poszli Morgan i Chris, potem Tom. Na końcu bardzo serdecznie pożegnałam się z Domem, który, mimo że polubiłam wszystkich, najbardziej przypadł mi do gustu. W salonie zaczęło robić się ciemno, mały Bing skulony niczym kotek pochrapywał cichutko. James objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- i co, po co był ten strach?- Zapytał czule.
- wiem, ale mimo tego nie wszystko się udało. Kate, ona mnie chyba nie za bardzo.. toleruje.
- hmm.. Słyszałaś chłopaków, ona nie toleruje nikogo kto jest choć trochę lubiany przez Matta. Żebyś widziała jej minę jak pierwszy raz przyjechałem tutaj i całe dwa dni przegadałem z tatą. Gdyby mogła rozszarpałaby mnie na strzępy, ale minęło trochę czasu i choć nadal nie jestem jej ulubieńcem to przyzwyczaiła się do faktu, że Matt ma drugiego syna. Ciebie też z czasem zaakceptuje.
Popatrzyłam się na Jima, spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. Pomyślałam jak bardzo podobny jest do ojca. Poczułam ścisk w żołądku, dlaczego Kate jest o mnie zazdrosna, ma powody? Miałam mętlik w głowie, z zamyślenia wyrwał mnie dopiero pocałunek Jamesa. Bez słowa pomógł mi wstać i z dzieciątkiem na rękach poszłam za nim do dziecięcej sypialni. Kolorowy pokoik był bardzo przestronny i jasny. Jim poszedł do łazienki a ja zostałam z małym. Usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi myśląc, że to James obróciłam się z szerokim uśmiechem. To był Matt.

1 komentarz:

  1. Byłabym przegapiła ten rozdział, ale coś mi się nie zgadzało ;) no Kate nieźle zazdrosna :)

    OdpowiedzUsuń